Z okazji moich urodzin, które są jutro macie ode mnie prezent.
"Obietnica" czyli "Poświęcenia" część 2 :D Tak będzie część trzecia, może nawet i czwarta nie wiem zależy w ilu częściach się zmieszczę. Uważam, że "Poświęcenie" było lepsze, ale oceńcie to sami, proszę o szczerość.
Narfi stał
przed oknem i patrzył na dzieci bawiące się w ogrodzie. Był roztrzęsiony, ledwo
udało mu się zachować spokój w obecności strażnika, który przyniósł mu wieści.
Chłopak zacisną powieki, a po jego policzkach zaczęły płynąć łzy. Trudno mu
było uwierzyć w to co usłyszał. Wiedział, że to zapewne jedyne wyjście żeby
jego ojciec został w Asgardzie, ale bał się. Bał się, że coś może się stać.
Loki jest świetnym magiem, ale coś może się nie udać, wystarczy jedno
potknięcie i Kłamcę czeka rychła śmierć. Nagle rozległo się pukanie. Narfi nie
odwrócił się, milczał. Po chwili usłyszał skrzypnięcie otwieranych drzwi. Ktoś
podszedł do niego i go objął.
- Narfi? – chłopak przełknął łzy i odwrócił
się powoli aby spojrzeć w parę zielonych tęczówek.
- Możesz zginąć…
- szepną i opuścił głowę. Kłamca westchną
cicho i ukląkł przed synem, spojrzał mu w oczy.
-Jest taka
możliwość.
- Nie! – oddech
Narfiego przyśpieszył, a po jego policzkach znów popłynęły łzy. – Nie. –
powtórzył ciszej- Straciłem już matkę i brata. Nie chcę stracić Ciebie. Nie
chcę znów być sam… - Loki wstał i przytulił syna. Nic nie mówił. Nie pocieszał
go. Panowała ogólna opinia, że Kłamca nie potrafił tego robić, ale to nie
prawda. Zielonooki przysiągł sobie, że nigdy nie okłamie syna, a mówienie „ Wszystko będzie dobrze” Było okrutnym kłamstwem.
- Tato…? –
Chłopak podniósł głowę.
- Tak?
- Obiecaj mi…Obiecaj,
że przeżyjesz. Wiem, że przegrana nie zawsze oznacza śmierć. Jest jedno
wyjście. – Loki przymkną oczy, a na jego twarzy pojawił się gorzki uśmiech.
- Wiem o czym
mówisz, ale…Obawiam się, że jeśli to zrobię to Odyn znów mnie… -Kłamca wziął
głęboki oddech. Na samo wspomnienie tej przeklętej jaskini robiło mu się słabo.
Spuścił głowę. – Narfi…ja nie mogę…- brązowe tęczówki wpatrywały się w Lokiego
z wyczekiwaniem.
- Proszę…-
szepną chłopak. Kiedy nie uzyskał odpowiedzi, odsunął się od ojca i oparł się o
parapet. Loki stał jeszcze chwilę w miejscu z opuszczoną głową po czym odwrócił
delikatnie syna tak żeby ten stał do niego przodem. Chłopak podniósł na niego
wzrok.
- Narfi, obiecuję
Ci, że nawet jeśli będę musiał błagać o litość
przeżyję ten Turniej. Chociaż nie mogę Ci obiecać, że Odyn mnie nie zabije. –
brązowooki westchną z ulgą i przytulił się do ojca.
- Jeśli to
zrobi…- Loki przyłożył mu palec do ust.
- Ciii…Uważaj co
mówisz – szepną i wskazał na kruka kołującego na zewnątrz, który akurat teraz podleciał
bliżej okna. Narfi kiwnął głową.
- Pójdę już –
mrukną Kłamca, pocałował syna w czoło i szybkim krokiem opuścił pomieszczenie.
Kiedy wyszedł natknął się na Ignisa. – O! Chodź, idziesz ze mną – pociągną przyjaciela
za sobą.
- Loki! Muszę
dać to…
- Później.
Teraz idziesz ze mną do skrzydła szpitalnego – rudowłosy przystaną.
- Po co?- Kłamca
westchną cicho.
- Według zasad
Turnieju muszę mieć tak zwanego Patrona. Czyli potrzebna mi osoba, która będzie
ze mną ćwiczyć i ewentualnie leczyć obrażenia podczas Turnieju i tym podobne
bzdury. Ciebie nie mogę wybrać, bo jako doradca będziesz w lożach obok króla
więc pozostaje mi Gran. Chodź już.
- Zdajesz sobie
sprawę, że za sobą nie przepadacie. – Zielonooki prychną cicho.
- Łagodnie
powiedziane. Uwierz mi nie mam lepszego kandydata.
Dwaj magowie stali naprzeciwko wrót
prowadzących do gabinetu obecnego Medyka Nadwornego. Loki zapukał, drzwi
otworzyły się natychmiast.
- Czego!?-
warkną ciemnowłosy mężczyzna, układający książki na jednej z półek.
- Może
grzeczniej – mruknął Loki. Mężczyzna odwrócił się gwałtownie, a jego nienaturalnie
fioletowe oczy przeszyły Kłamcę spojrzeniem.
- Proszę, proszę
kogo ja widzę? Mój były, niedoszły uczeń.
- Były,
niedoszły – powtórzył Loki – Ładnie powiedziane.
- Wybaczcie,
ale ja nie mówię waszym szyfrem… - Ignis popatrzył na Zielonookiego. Kłamca nie
spuszczał wzroku z Grana.
- Były uczeń,
niedoszły uczeń czarnej magii.
- Tylko
dlatego, że nie potrafiłeś trzymać języka za zębami! To przez ciebie tu siedzę!
– syknął medyk. Loki wydął usta i zaśmiał się cicho.
- Skoro tam za
mną tęsknisz to mam dla ciebie propozycję, przy okazji wyrwiesz się ze skrzydła
szpitalnego. Potrzebuję Patrona. – ciemnowłosy usiadł, a na jego ustach pojawił
się drwiący uśmiech.
- Doprawdy i
akurat mnie wybrałeś? – Kłamca westchną ciężko i skarcił się w myślach za
naiwność. To było do przewidzenia, że Gran przyciśnie go i nie odpuści.
- Ignis nie
może, a…a ty jesteś prawdopodobnie jedyną osobą w tym królestwie, która jest w
stanie mnie zmusić do ćwiczeń. – Loki oparł się o ścianę i wbił wzrok w
podłogę. Wiedział, że w tej chwili na ustach Grana maluje się uśmiech
satysfakcji.
- Dobrze –
Kłamca zacisną zęby słysząc zadowolony medyka. – Ale ty informujesz o tym
Odyna. – Zielonooki kiwnął głową i bez pożegnania szybkim krokiem wyszedł z
gabinetu, ciągnąc za sobą Ignisa.
*********
Loki z jękiem upadł
na piach. Już żałował, że wybrał Grana na Patrona, ćwiczenia były istną
męczarnią. Kłamca przymknął oczy.
- Co…? Już
zmęczony? Nie wierzę. – w głosie czarnoksiężnika słychać było nieskrywane rozbawienie. Zielonooki przetoczył się na brzuch i uniósł się na czworaki. Powoli
wstał chwiejnie, staną naprzeciwko fioletowookiego . Ledwo utrzymywał się na
nogach, a jedna z jego rąk zwisała bezwładnie.
- Gdyby nie te
runy, już byś nie żył – syknął Kłamca i wskazał na swój nadgarstek na który
widniały znaki.
- Właśnie
dlatego je założyłem. Po za tym chciałem sprawdzić jak ci idzie kiedy masz
ograniczone możliwości. – Loki zacisną zęby.
- W takim razie
już to zrobiłeś! – warkną.
- Nie… - mruknął rozbawiony Gran a w jego ręku pojawił się długi rzeźbiony kij pomalowany
na obu końcach. Czarodziej przyjął postawę.- Mam zawiadomić
Odyna, że odmawiasz ćwiczeń?
- Nienawidzę
Cię!- warknął brunet i rzucił się na swojego Patrona. Gran odsunął się krok w
tył, a kiedy Loki był już wystarczająco blisko, podciął mu nogi kijem. Kłamca
znów zwalił się na piach, spróbował użyć zaklęcia teleportacji ale runy na jego
nadgarstkach zaświeciły się i czar nie zadziałał. Kręciło mu się w głowie,
kiedy przymknął oczy poczuł, że ktoś nad nim stoi.
-
Rób co chcesz. Ja nie mam zamiaru wstawać. – Kłamca poczuł jak Gran łapie go za
nadgarstki. Wszelkie ograniczenia znikły. Zielonooki leżał chwilę, gdy otworzył
oczy Grana już nie było.
******
-
Na Odyna! Loki co ci się stało? – krzykną Ignis. Kłamca siedział oparty o
ścianę obok wejścia do swojej komnaty. Uchylił powieki.
-
Ymh…Ćwiczenia z Granem. Pomożesz? – rudowłosy pomógł wstać Lokiemu. Kłamca
złapał za klamkę i wszedł do pokoju. Po chwili z jękiem opadł na łóżko.
- Jakim cudem udało mu się cię…
-
Po porostu jestem idiotą – przerwał mu brunet – dałem sobie założyć blokady.
******
Około
5 00 rano Kłamca zwlekł się z łóżka i tak nie mógł spać. Ilekroć
zamykał oczy widział jaskinię i węża. Świadomość, że może tam wrócić naprawdę
go przerażała. Przez kilka godzin krążył po pałacu nie mając co ze sobą zrobić.
W końcu postanowił udać się do komnat królewskich i wyciągnąć trochę informacji
z Odyna.
Loki wszedł do gabinetu Wszechojca i
bezceremonialnie zajął miejsce naprzeciwko króla. Odyn skrzywił się lekko.
-
Czemu zawdzięczam tę wizytę?
-
Wiem, że masz listę zawodników. Chcę ją znać.
-
Twoja szczerość jest onieśmielająca. – mrukną Odyn z nutką ironii w głosie. –
Nie dam ci listy. Prawo tego zabrania. – Loki pochylił się do przodu.
-
Ile razy łamałeś je dla swojej wygody? – zapytał prowokacyjnie.
-
Trzeba wiedzieć kiedy przestać.
-
Skoro tak stawiasz sprawę. Może źle zacząłem? Tak czysto teoretycznie : co by się
stało gdyby zawodnik Asgardu okazał się zwykłym tchórzem? Mojemu imieniu już
nic nie zaszkodzi, ale mogę zaszkodzić Tobie i krajowi.
-
Mógłbym rozkazać znów wsadzić cię do tej jaskini.- warknął lodowato król.
-
I kogo wystawisz na moje miejsce? – Odyn zacisnął zęby i wstał. Po chwili
otworzył stojącą na szafce szkatułkę i wyjął z niej list. Rzucił ją na biurko.
-
Zapamiętaj sobie Loki marny będzie Twój los jeżeli przegrasz i przeżyjesz. –
sykną i po chwili dodał cisze - A może nie tylko twój…- Kłamcę przeszedł zimny
dreszcz. Groźba w słowach Odyna była aż nazbyt słyszalna. Wizja powrotu do
jaskini była przerażająca, ale jeszcze bardziej przerażającą wizją była krzywda
Narfiego. Szybko podniósł kopertę z biurka. W środku znajdowało się siedem kart
zawodników. Ani Nilfhelim, ani Midgard nie brał udziału w Turnieju. Loki spokojnie
przeglądał karty i rozkładał je na dwa stosy. Odyn domyślił się, że jeden stos
to przeciwnicy niebezpieczni, a drugi stos to zapewne ci, których z łatwością będzie
pokonać. Wkrótce w ręku Kłamcy została tylko jedna karta. Wszechojciec był
bardzo ciekawy reakcji Lokiego na zawodnika Jotunheimu. Spodziewał się
zdziwienia, ukrytego za maską spokoju. Jednak na twarzy Zielonookiego widać
było nieskrywaną wściekłość. Ręce Kłamcy zacisnęły się na kawałku papieru i
gniotły go bez litości.
-
Przyznam, że spodziewałem się innej reakcji…- Loki trzasnął ręką w biurko aż Wszechojciec
podskoczył.
-
On. Miał. Nie żyć. – warkną lodowato brunet – Ten cholerny „Nadzieja” miał nie
żyć!*
-
Słucham!?
- Nie twoja sprawa! – Kłamca gwałtownie wstał upuszczając kartę na podłogę, chciał wyjść kiedy drzwi zatrzasnęły się przed nim.
- Myślę, że to jak najbardziej moja sprawa. - Loki westchnął i odwrócił się na pięcie.
- Erwartung II Laufeyson - zwany też "Ostatnia Nadzieja". Pół Jotun, pół Elf. Potężny czarnoksiężnik. Miałem kiedyś plany dotyczące tronu Jotunheimu, przeszkadzał mi więc zorganizowałem na niego zamach. Zostałem zapewniony że nie żyje. Po kilku miesiącach palny były nieaktualne więc przestałem się nim interesować. Zaspokoiłem twoją ciekawość, Wszechojcze?
- Dlaczego "Ostatnia nadzieja"?
- Po pierwsze jego imię znaczy właśnie "nadzieja", a po drugie panowało przeświadczenie, że odzyska szkatułę, którą miałeś przyjemność ukraść. Muszę iść. - Kłamca odwrócił się i wyszedł.
****
- Musisz zaprojektować sobie ukłon. Każdy zawodnik musi się zaprezentować przed władcami krain. Najczęściej za pomocą swoich umiejętności magicznych prezentują jakieś zwierzę, z którym będą identyfikowani. - Loki uniósł powieki i podniósł się do siadu.
- Wilk.
- Zbyt banalne..
- Wąż.
- Mało atrakcyjne. Po za tym mam wrażenie, że jak jeszcze raz zobaczysz węża to dostaniesz zawału. - Na usta Grana wpłynął złośliwy uśmiech. Kłamca zacisnął zęby.
- Smok.
- Tak! - fioletowooki wstał z ławy i zaczął chodzić w tę i z powrotem. - Gdybyś połączył swoje umiejętności i stworzył smoka z lodu i ognia. To byłoby imponujące. Nie sądzę aby ktoś powtórzył coś takiego.
- Oszalałeś!? Nie da się...
- Dasz radę. Spróbuj. - Kłamca wydał z siebie dźwięk przypominający warknięcie.
- To zbyt duże zużycie energii. Nie możliwe jest używanie jednocześnie ognia i lodu.
- Oddziel te dwa żywioły na obie ręce. Do póki ci się nie uda, nie wyjdziesz stąd...- Loki zacisnął zęby i zmierzył czarnoksiężnika wzrokiem. Stanął w rozkroku, przymknął powieki i uspokoił oddech. Kłamca był pół Lodowym Olbrzymem, pół Muspellem. Potrafił władać ogniem i lodem, ale nie w tym samym czasie. To było niewykonalne. Rozdzielenie tego, tak jak mówił Gran wymagało skupienia. Być może to mogłoby się udać, ale stworzenie z tego podobizny smoka było niemożliwe. Kłamca przywołał oba żywioły, jego lewa ręka robiła się błękitna, po prawej co jakiś czas przemykały płomienie. Kiedy ogień spotkał się z lodem Loki poczuł lekki ból w miejscu złączenia. Chciał otworzyć oczy i przestać.
- Nie dekoncentruj się. - mruknął Gran - Skumuluj magię żywiołów na dłoniach. - ból nasilał się. Zielonooki zacisnął zęby i powoli otworzył oczy. Udało się! - Brawo! Uformuj coś. - Kłamca gwałtownie złączył obie ręce, a potem powoli rozdzielił. Pomiędzy nimi unosiła się paląca się lodowa kula.
- Teraz wystarczy stworzyć smoka i sprawić żeby się ruszał... Poradzisz sobie. - Loki spojrzał na Grana jak na szaleńca.
- Ale to wymaga wprawy i dużo ćwiczeń. Nie zdążę.
- Musisz.
- Myślę, że to jak najbardziej moja sprawa. - Loki westchnął i odwrócił się na pięcie.
- Erwartung II Laufeyson - zwany też "Ostatnia Nadzieja". Pół Jotun, pół Elf. Potężny czarnoksiężnik. Miałem kiedyś plany dotyczące tronu Jotunheimu, przeszkadzał mi więc zorganizowałem na niego zamach. Zostałem zapewniony że nie żyje. Po kilku miesiącach palny były nieaktualne więc przestałem się nim interesować. Zaspokoiłem twoją ciekawość, Wszechojcze?
- Dlaczego "Ostatnia nadzieja"?
- Po pierwsze jego imię znaczy właśnie "nadzieja", a po drugie panowało przeświadczenie, że odzyska szkatułę, którą miałeś przyjemność ukraść. Muszę iść. - Kłamca odwrócił się i wyszedł.
****
- Musisz zaprojektować sobie ukłon. Każdy zawodnik musi się zaprezentować przed władcami krain. Najczęściej za pomocą swoich umiejętności magicznych prezentują jakieś zwierzę, z którym będą identyfikowani. - Loki uniósł powieki i podniósł się do siadu.
- Wilk.
- Zbyt banalne..
- Wąż.
- Mało atrakcyjne. Po za tym mam wrażenie, że jak jeszcze raz zobaczysz węża to dostaniesz zawału. - Na usta Grana wpłynął złośliwy uśmiech. Kłamca zacisnął zęby.
- Smok.
- Tak! - fioletowooki wstał z ławy i zaczął chodzić w tę i z powrotem. - Gdybyś połączył swoje umiejętności i stworzył smoka z lodu i ognia. To byłoby imponujące. Nie sądzę aby ktoś powtórzył coś takiego.
- Oszalałeś!? Nie da się...
- Dasz radę. Spróbuj. - Kłamca wydał z siebie dźwięk przypominający warknięcie.
- To zbyt duże zużycie energii. Nie możliwe jest używanie jednocześnie ognia i lodu.
- Oddziel te dwa żywioły na obie ręce. Do póki ci się nie uda, nie wyjdziesz stąd...- Loki zacisnął zęby i zmierzył czarnoksiężnika wzrokiem. Stanął w rozkroku, przymknął powieki i uspokoił oddech. Kłamca był pół Lodowym Olbrzymem, pół Muspellem. Potrafił władać ogniem i lodem, ale nie w tym samym czasie. To było niewykonalne. Rozdzielenie tego, tak jak mówił Gran wymagało skupienia. Być może to mogłoby się udać, ale stworzenie z tego podobizny smoka było niemożliwe. Kłamca przywołał oba żywioły, jego lewa ręka robiła się błękitna, po prawej co jakiś czas przemykały płomienie. Kiedy ogień spotkał się z lodem Loki poczuł lekki ból w miejscu złączenia. Chciał otworzyć oczy i przestać.
- Nie dekoncentruj się. - mruknął Gran - Skumuluj magię żywiołów na dłoniach. - ból nasilał się. Zielonooki zacisnął zęby i powoli otworzył oczy. Udało się! - Brawo! Uformuj coś. - Kłamca gwałtownie złączył obie ręce, a potem powoli rozdzielił. Pomiędzy nimi unosiła się paląca się lodowa kula.
- Teraz wystarczy stworzyć smoka i sprawić żeby się ruszał... Poradzisz sobie. - Loki spojrzał na Grana jak na szaleńca.
- Ale to wymaga wprawy i dużo ćwiczeń. Nie zdążę.
- Musisz.
Aż piszczę i się trzęsę z radości ^o^
OdpowiedzUsuńTo było takie... takie cudowne! Jesteś genialna! Mało dziś było Narfiego, ale scena z nim była tak dopracowana. Każdy szczegół, który powodował wzruszenie czytelnika. Drżenie serca.
Podoba mi się Gran XD Lubię jak drażni swego byłego, niedoszłego XD
Widać też od razu, że zna słabe punkty swojego ucznia. Już sobie wyobrażam, jak Loki musiał tragicznie wyglądać po treningu z nim XD
I smok... Jej, będzie smoczek XD Tylko masz mi go ładnie opisać!
No i jeszcze scena z Odynem. Czy muszę wspominać, że jest awesome? Szkoda, że nie mam takiego daru manipulacji, jak Loki XD
Na koniec dodam, że chcę byś się rozpisywała ile wlezie...Trzecia część, czwarta...Nawet piąta i dalej :D Z ochotą wszystko będę czytać i wiem, że dziś na dobranoc zrobię sobie powtórkę tego rozdziału XD
Wszystkiego Najlepszego, Roxsan z okazji urodzin ^^
Pozdrawiam,
Viv
Nawet nie wiesz jakiego miałam banana na twarzy kiedy czytałam Twój komentarz. Taaak Gran jest postacią, która będzie drażnił Lokiego przez wszystkie części :D Postaram się ładnie opisać smoka, ale jeszcze nie wiem jak mi to wyjdzie. Nie wiem ile będzie części, ale postaram się jak najbardziej się rozpisać :D Dziękuję!
Usuńpozdrawiam, Rox
Jeeej! *Informacja do Lokiego* Strzeż się XD
UsuńZapomniałam wcześniej dodać. Co Ci tam w główce chodzi, że dodałaś postać "Ostatnia Nadzieja", hymm?
Już się nie mogę doczekać kontynuacji ^^
Ojej, piękny prezent od solenizantki ;). Wszystkiego najlepszego ;*!
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały, jak zwykle bawisz się moimi emocjami, uczuciami, itd. Jestem w szoku, miotam się przed komputerem jak nie wiem. Może dlatego, że Twój Loki działa na mnie jak narkotyk, jestem pod jego wpływem jeszcze długo po przeczytaniu.
Wszystko było takie cudowne, tak świetnie opisane. Każda scena, zwłaszcza ta z Nerfim i z Odynem. Dialogi idealne, dobrze poprowadzone.
No brawo, brawo. Takie coś to ja mogę czytać xD!
Pozdrawiam :*
Ach, kurcze - to Narfi xD! wybacz błąd.
UsuńHahahaha <3 Dziękuję za komentarz, cieszę się że Ci się podoba ;D
UsuńPozdrawiam, Rox
Jezu! Jak można w takim momencie skończyć?! T_T!
OdpowiedzUsuńNo nic, czekam na kolejne części/część z niecierpliwością xD!
Notka no po prostu coś cudnego, chociaż znalazłam chyba ze dwa błędy (Napisze Ci je na fb.)
Cuuuudo :) Muszę ci powiedzieć że piszesz coraz lepiej i widać to w każdym opowiadaniu. Już sobie wyobrażam tego smoka. To będzie coś świetnego. Tylko nie każ mi czekać tyle co na tego posta....
OdpowiedzUsuńPs. Zdrooowia ci życzę. No i dużo weny, bo wena jest bardzo ważna :) I wszystkiego o czym marzysz!
-Trrrrixi ;b
Dziękuję <3 Oj... Nie wiem ile będziecie czekać, być może długo, ale postaram sie jak najszybciej to napisać ;D
UsuńPozdrawiam, Rox
Uzależniłam się. Jak Ty to zrobiłaś? Od tych pięciu dni wchodzę tu codziennie, kilka razy dziennie i czytam ten rozdział. Co dziwniejsze, z każdym razem wszystko przeżywam tak samo mocno, jak za pierwszym razem.
OdpowiedzUsuńProszę, napisz szybko coś nowego, bo już potrafię wyrecytować połowę "Obietnicy" XD
Vivi
Hahahah... Chciałabym to zobaczyć zobaczyć jak recytujesz :D och...no nie wiem mam zaczęte jedno opowiadanie, ale nie wiem czy je skończę, postaram się wam wstawić jakiś prezent świąteczny
Usuńpozdrawiam, Rox
Hej. Piszę tutaj, ponieważ widziałam, że komentowałaś opowiadanie o Lokim/Avengersach XD Sama zaczynam pisać opowiadanie o takiej tematyce i chciałabym Cię zaprosić na swój blog. Dopiero zaczynam i nie mam w ogóle czytelników, mam więc nadzieję, że wybaczysz mi spam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam,
visenya
http://sztuka-mowienia.blogspot.com/