Oto kolejne opowiadanie krótkie, ale mam na dzieję, że wam się spodoba. Nie przedłużając zapraszam:
A teraz?
Czasami chciał zginąć… Osunąć się w ciemność, zapomnieć
wszystko co się zdarzyło i dobre, i złe… Chociaż nie… Nie chciałby zapomnieć tego
co dobre… Nigdy nie zapomni Frigg… Wieczorów kiedy przychodziła do niego, gdy
nie mógł spać. Śpiewała mu kołysanki, opowiadała bajki i legendy. Wspomnienia…
To było jedno z tych najpiękniejszych. Frigg… Tak bardzo ją kochał. Tak bardzo…
A teraz? Stracił ją… Pozwolił jej odejść. Pozwolił aby ją zabito… To ona zawsze
go wspierała, zawsze pomagała, podtrzymywała… A teraz? Teraz znów stacza się w otchłań…
Został sam ze swoimi myślami , z demonami, które go niszczą… Niszczy sam siebie…
Powoli, nieodwracalnie znika gdzieś dawny psotnik… Co ja mówię? On już dawno
nie był tym psotnikiem… Tym trochę skrytym w sobie, ale uwielbiającym żarty
młodym księciem Asgardu. Kiedyś taki był… A teraz? Stawał się takim jakim go
widzieli, a jakim nigdy naprawdę nie był… Stawał się takim jakim widział go
Odyn i mieszkańcy Asgardu, okrutnym, bezwzględnym drapieżnikiem, którą rządzą
same instynkty. Wszechojciec popełnił jeden wielki błąd… Dzikich stworzeń nie
zamyka się w klatce… Kłamca tak właśnie się czuł – jak zwierzę zamknięte w
klatce. Miotał się po celi… Nie mógł tego wytrzymać. Najpierw dopadła go nuda
potem, potem samotność, a potem… potem dopadło go szaleństwo. Tak dawno nie
słyszał ludzkiego głosu, nie wiedział czy byłby w stanie jeszcze mówić… Kiedyś
mówił… Nawet wiele… Kłamał, oszukiwał, opowiadał… Ach!… To były opowieści… Nie
bez powodu nazywano go „Srebrnym językiem”… A teraz? Teraz najprawdopodobniej
już nigdy nie przemówi… Stalowa nić zaciskała się na jego ustach, raniła go
przy każdym najdrobniejszym ruchu. Kłamca był jak spętane i uwięzione w
ciemnościach zwierzę. Przez pierwsze kilka miesięcy pozwolili mu chodzić wolno,
ale kiedy w akcie zemsty zaczął uderzać zaklęciami w ściany aż cały pałac się
trząsł. Przyszło dwóch… Przyparli go do ściany i przykuli łańcuchami. Kiedyś
wyrwałby się z tych łańcuchów jednym zaklęciem… Wystarczyłby jeden ruch ręki… A
teraz? Teraz nie miał już magii, odebrano mu ją… Zabrano mu wszystko co było
kiedykolwiek dla niego ważne: Matkę, wolność, głos, magię… Odebrali mu kogoś
kim kiedyś był… A może sam to sobie odebrał? Kiedyś był żywy… A teraz? Teraz jego
serce nadal biło i wciąż oddychał, ale to nie było życie… Kiedyś był żywy… A
teraz?
Uduszę, że takie krótkie T.T, ale fajne.. Bardzo mi się podoba ^^!
OdpowiedzUsuńHmm.. brak błędów xD..
Dzięki ;*
UsuńMam zaszklone oczy, co jest oznaką wzruszenia i wczucia się w klimat. Ty niedobra! XD
OdpowiedzUsuńTo było ZA krótkie. Może byś tak kiedyś przedłużyła tę myśl, hę? Tak jak z "Poświęceniem" :)
Nie potrafię się określić, co jest w tych Twoich opowiadankach, ale zawsze mocno je odczuwam. Przemawiają do mnie. Są pomysłowe i świetnie zrealizowane... Potrafię się z nimi zjednoczyć.
Wiesz, u Ciebie jakoś najbardziej potrafię "stać się" Lokim i czuć dokładnie to co on. Ale ze mnie aktora robisz XD
Czekam więc na więcej i więcej ;)
Pozdrawiam,
Viv
Wiem, że to krótkie. Może kiedyś to przedłużę, a może nie... Zobaczymy :D Dzięki za komentarz..
Usuńpozdrawiam, Rox
OMG
OdpowiedzUsuńDramatyczne X-(
Ale serio...
Ładnie napisałaś. Wzrusza. Seryjnie! Prawie płakałam!! Czekam na więcej :-*
Dziękuję bardzo ;D
UsuńPozdrawiam, Rox