Oto przedstawiam wam nowe opowiadanie :D Proszę o komentarze. Co mogę jeszcze powiedzieć? Cóż : Long live the King!
Zapraszam:
Thor przyglądał
się uważnie Lokiemu. Kłamca kulił się w kącie celi. Patrzył na Gromowładnego
nieprzytomnym wzrokiem. Chociaż jedno oko było jadowicie zielone, a drugie
miało barwę szkarłatu oba wyrażały to samo – przerażenie. Ubranie Lokiego było
podarte i całe we krwi, na jego nadgarstkach lśniły mocno zaciśnięte kajdanki.
- Po co ci to
była ta ucieczka braciszku? – blond włosy bóg podszedł do szyby i położył na
niej rękę – po co? – wyszeptał.
Kilka tygodni wcześniej Loki uciekł z asgardzkiej
z celi. Heimdall orzekł, że widział go w Jotunheimie. Niedawno odnaleziono
zbiega, poza bramami miasta, był pół żywy. Wszystko wskazywało na to, że Lodowi
Olbrzymi przywitali go lochem i torturami. Tym sposobem Loki Laufeyson
przerażony, załamany i upokorzony znalazł się znów w Asgardzie.
*
Kłamca szedł
przez złotą salę w eskorcie ośmiu strażników. Przedstawiał sobą obraz dość
żałosny. Nie był to już ten dumny i arogancki książę, który z podniesioną głową
przyjął wcześniejszy wyrok Odyna. Teraz
przed tronem klęczała istota z której wszelka duma i arogancja zostały
wypędzone. Loki nie patrzył na nikogo, spuścił głowę i wbił spojrzenie w swoje
ręce. W sali nie było tłumów jak poprzednio, Odyn zrezygnował z publicznego
sądu, eskorta również została odprawiona. Wszechojciec przyglądał się chwilę
przybranemu synowi po czym zszedł z tronu i ukląkł przy zielonookim.
- Loki? – Kłamca nawet nie podniósł wzroku.
Dopiero kiedy Odyn zaczął zdejmować mu kajdanki brunet popatrzył na niego
oszołomiony.
- Jesteś wolny. Unieważniam Twoją karę, a
raczej uważam, iż zrozumiałeś swoje
winy. – przemówił król – szkoda tylko, że musiałeś tyle przejść aby je
zrozumieć – dodał ciszej. Loki podnosił się powoli. Kiedy spojrzał Odynowi w
oczy zobaczył łzy.
- Przepraszam…-
wyszeptał i spuścił głowę.
-Jesteś wolny, ale na razie nie wolno ci
opuszczać granic miasta. – brunet kiwną głową.
- Rozumiem.
*
Thor wziął
głęboki oddech i zapukał do drzwi.
- Loki? –
zawołał. Usłyszał ciche szczęknięcie klucza w zamku. Nacisną klamkę – otwarte.
Kłamca stał przy półce i porządkował książki. – Bracie!!! – wykrzykną
Gromowładny i objął mocno Lokiego.
- Thor… udusisz
mnie! – jękną brunet i zdecydowanym ruchem odsunął się od księcia Asgardu.
Wrócił do układania książek.
- Bracie,
proszę… pogódźmy się. – w oczach Thora było widać nadzieję. Kłamca obdarzył go
lodowatym spojrzeniem .
- Nie jestem twoim bratem – mruknął – Dlaczego niby mam się z tobą godzić?
- Nie jestem twoim bratem – mruknął – Dlaczego niby mam się z tobą godzić?
- Loki, ja… –
brunet pokręcił głową
- Nie Thorze, a
teraz… proszę cię wyjdź.
- Ale…
- Żadnych „ale”
wyjdź. – blondyn spuścił głowę i popatrzył z żalem na brata, ale wykonał
polecenie. Kidy drzwi się zatrzasnęły Kłamca usłyszał ciche parsknięcie.
- Doprawdy,
dziwię ci się, że tyle z nim wytrzymałeś. To kompletny idiota. – Loki
wyprostował się i odwrócił. Na fotelu siedział Laufey.
- Też się sobie
dziwię. Po co tu przybyłeś?
- Chciałem
sprawdzić czy twój plan się powiódł.
- Na razie tak,
a teraz bądź tak miły tato i również opuść moją komnatę. – Laufey wyglądał na
zirytowanego.
- Nie mów tak
do mnie. – warkną- Kłamca uśmiechną się złośliwie.
- Skoro tak
bardzo nie odpowiada ci przebywanie w moim towarzystwie to co tu jeszcze
robisz? – Jotun pokręcił głową ze zrezygnowaniem i po chwili rozpłynął się w
powietrzu. Loki usiadł na łóżku. Teraz czekało go najtrudniejsze. Musi zdobyć
zaufanie Odyna, z Thorem raczej nie będzie większych problemów. Blondyna bardzo
łatwo oszukać, ale z Wszechojcem nie będzie tak prosto.
*
Kłamca przez
kilka miesięcy grał przerażoną i zresocjalizowaną osobę. Chodził pod ścianami,
unikał towarzystwa. Wszyscy w pałacu zaczynali mu współczuć, a jeśli ktokolwiek
twierdził, że Lodowi olbrzymi mają jakieś dobre cechy to widząc Lokiego
zmieniał zdanie. Nawet Odyn, który obiecał sobie, że będzie ostrożny i uważny w
stosunku do byłego księcia, powoli zaczynał wierzyć Lokeimu. Brunet w niespełna
trzy miesiące odzyskał tytuł książęcy, a zakaz opuszczania miasta został
cofnięty.
Zielonooki szedł korytarzami pałacu prosto do
skarbca. Przed drzwiami stało dwóch strażników. Loki posłał w ich stronę
zaklęcie usypiające i usuną im pamięć. Wszedł do środka, na końcu pomieszczenia
stała szkatuła. Kłamca zdjął ją z podestu i postawił na podłodze, sam usiadł
naprzeciwko. Zaczął wypowiadać zaklęcie. Kiedy otworzył oczy w miejsce szkatuły
stała lodowa kula. Zabrał ją i wyszedł jak gdyby nic się nie stało.
Rano zjawił się na śniadaniu. Wszyscy byli
nie spokojni i obrzucali się podejrzliwymi spojrzeniami. Wszystko szło zgodnie
z planem. Teraz wystarczyło odegrać teatrzyk.
- Czy coś się stało? –zapytał Loki.
Wszechojciec popatrzył na niego z wahaniem.
- Wczoraj ktoś
włamał się do skarbca, ukradł szkatułę. Strażnicy nic nie pamiętają. Kłamca
zacisnął usta w wąską kreskę i popatrzył z niedowierzaniem na Odyna.
- Pozwoliłeś żeby
ktoś ukradł Szkatułę Starożytnych Zim !?
- Poszukiwania
trwają. – Kłamca wyglądał na przerażonego, jago klatka piersiowa unosiła się i
opadał coraz szybciej.
- Wszystko
dobrze? – brunet wstał gwałtownie i wyszedł z sali. Odyn znalazł go na jednym z
pałacowych balkonów. Zielonooki stał oparty o poręcz.
- Masz
całkowitą rację. Nie powinienem do tego dopuścić.
- Jeśli
szkatuła dostanie się w ręce Lodowych Olbrzymów to… nie wolę nie myśleć co się
w tedy stanie. – Loki wyminą Wszechojca i skierował się do swojej komnaty.
*
W pałacu
rozgrywało się istne piekło. Wojska Asgardu zostały zaatakowane z zaskoczenia
przez Jotun’ów. Nie mieli szans. Lodowe Olbrzymy miały przewagę liczebną i
szkatułę. Odyn, Thor, Lady Sif i Trzej wojowie wraz z jednym z oddziałów schronili
się w Sali tronowej. Na wrota Wszechojciec nałożył potężne zaklęcie.
- Panie, nie
wejdziemy. – Laufey zacisną zęby. „Cholerni tchórze” – mrukną pod nosem.
- Doprawdy
sądziłem, że potraficie otworzyć drzwi – zadrwił Kłamca.
- Otwórz je. –
warkną król. Loki uśmiechną się i podszedł do drzwi. Położył na nich rękę,
Jeśli chodzi o przełamywanie zaklęć to od zawsze najlepszy był w tym lód.
Oczywiście zależało to też od rodzaju zaklęcia, ale teraz nie to jest
najważniejsze.
Po wrotach zaczął wpinać się lód, a skóra
bruneta zmieniała kolor na błękitny. Nagle drzwi roztrzaskały się na małe
kawałki.
W kilka minut było po wszystkim. Odyn z
Thorem klęczeli na posadzce zakuci w kajdany , większość strażników zostało
zabitych. Loki siedział na tronie i przyglądał się kończącej się walce.
- Nie za
wygodnie ci ? – warkną Laufey, powalając ostatniego żołnierza.
- Mamy umowę. –
mrukną Kłamca.
- Owszem, nie
zamierzam jej zrywać, ale zostawiam tu dwa oddziały moich ludzi z Errimerem na
czele.
- Tylko nie on.
- Aż tak mnie
nie lubisz? – do sali wszedł młody Jotun.
- Odwal się
Erri. – brunet obrzucił olbrzyma lekceważącym spojrzeniem.
- Loki,
dlaczego? – odezwał się Thor – i…i… jak? Przecież kiedy cię znaleźliśmy…
-Thor, Thor,
Thor jesteś taki naiwny. – Kłamca spojrzał na blondyna z politowaniem i
pokręcił głową. – Erri skoro już tu jesteś, zrób użytek ze swoich ludzi, niech
odprowadzą ich do cel.
- Nie będziesz
mi rozkazywał! – warkną Jotun. Zielonooki westchną cicho.
- Ciekaw jestem
kim jest ten, który ośmiela się tak do ciebie zwracać. Każdego zwykłego
żołnierza zabiłbyś za niesubordynację bez mrugnięcia okiem. – mrukną
prowokacyjnie Odyn. Loki chciał odpowiedzieć, ale wyprzedził go Jotun.
- Och… cóż za
niedopatrzenie z mojej strony nie przedstawiłem się. Zwą mnie Errimer
Laufeyson. Do niedawna jedyny prawowity następca tronu Jotunheimu. – Książę
skłonił się po dworsku. – Ta dem!!!* - krzykną do żołnierzy, ci natychmiast
podeszli do więźniów i odeskortowali ich do cel. – Więc jak zmierzasz przekonać
do siebie ludzi? – Loki utkwił wzrok w jednej z kolumn.
- Powoli,
zaczynając od mieszkańców pałacu i wojska ,później mieszkańcy miasta.
Kłamca miał ułatwione zadanie. Odyn musiał
liczyć się ze zdaniem lordów Asgardu. Loki był dyktatorem, możni w żaden sposób
nie mogli go zaszantażować czy przekonać. Po prostu ich nie słuchał, a kiedy za
bardzo się naprzykrzali to odbierał im tytuł, zawsze działało. Jednocześnie
dzięki temu zyskiwał w oczach mieszczan. Nikt nie lubi napuszonych lordów
spacerujących codziennie po ulicach i patrzących na wszystkich z wyższością.
Wszyscy za to uwielbiali patrzeć na lordów pozbawionych tytułu i majątku.
Kłamca mianował nowych generałów armii, byli to bardzo często zwykli szeregowi.
Oczywiście posiadali odpowiednie umiejętności. Żeby poprzedni generałowie, nie
zaczęli podburzać ludu stworzył Radę
Wojenną i umieścił ich tam. Co prawda rada nie miała jeszcze żadnego celu, ale
jakiż to zaszczyt i wyróżnienie. W mieście szeptano, niektórzy już przekonali
się do nowego władcy i mówili, że jest on o wiele lepszy od Odyna, inni nadal
nieufnie odnosili się do Lokiego.
*
Thor siedział w
celi pod ścianą. Errimer Laufeyson… Trudno mu było się do tego przyznać nawet
przed samym sobą , ale był zazdrosny. Najzwyczajniej w świecie był zazdrosny o
Lokiego. Blondyn wyglądał jak szczeniak któremu odebrano kość. Nie potrafił
nienawidzić Lokiego, chciał żeby Kłamca znów był taki jak kiedyś, żeby byli
braćmi. Schował twarz w dłoniach. Wszystko było nie tak jak powinno. Loki na
tronie Asgardu. Nagle Thor usłyszał głos, dochodził jakby zewsząd. Kłamca
przemawiał. No tak. Odyn specjalnie umieścił lochy w takim położeniu aby
więźniowie słyszeli jego przemówienia. Miało to na celu zastraszenie ich.
Gromowładnemu nie pozostało nic jak tylko słuchać. Zobaczył jak Odyn, w celi naprzeciwko,
wstaje i podchodzi do szyby.
*
Kłamca chodził
nerwowo po holu. Miał na sobie lekką galową zbroję, a na kruczoczarnych włosach
spoczywała srebrna korona.
- Loki,
przestań tak się kręcić, bo uznam, że się denerwujesz.
- Bzdury –
prychną brunet. Erri uśmiechną się lekko.
- Jaasne… No to
wychodź, już.
- Już?
-Tak. Już.
Wychodź. – Jotun pchną go lekko w stronę balkonu. Kłamca wziął głęboki oddech i
odsunął zasłonę na placu zebrały się tłumy ludzi. Pierwsze publiczne
przemówienie.
- Zasiadłem na
tronie Asgardu jako wasz najgorszy wróg. Wiem, że wiele osób uważało, iż będę
bezwzględnym tyranem. Niektórzy z was nadal mi nie ufają i najprawdopodobniej
nie zaufają nigdy. Każdy z was wie, że jestem Kłamcą. Nie ufacie mi i macie
rację, ale mimo waszej bujnej wyobraźni, nie zamierzam przeprowadzać masowych
mordów – część ludzi roześmiała się cicho – Nie miało by to sensu. Asgard jest
teraz moim królestwem i chcę dla jego mieszkańców jak najlepiej. Nie proszę was
o wybaczenie, bo wiem, że tego co zrobiłem nie wybaczyć się nie da. Proszę
abyście dali mi drugą szansę i przysięgam wam na moją krew, że będę starał się
być dobrym władcą. Wszystko zależy od was. – zapadła cisza. Nagle rozległ się
krzyk.
- Niech żyje
Król!
- Niech żyje
Król! – krzyk powtórzył się, ale tym razem nie było to wołanie jednej osoby. Po
chwili cały plac wiwatował na cześć Lokiego. Na ustach nowego Króla pojawił się
uśmiech samozadowolenia, Kłamca odwrócił się i wszedł powrotem do pałacu. Erri stał pod ścianą ze
wzrokiem wbitym w przestrzeń.
- Wracam do
Jotunheimu. – mruknął. Loki rozpiął pelerynę
- Wreszcie. Co
się stało? – Jotun zacisną zęby.
- Był
posłaniec. Laufey nie żyje. – Errimer wziął głęboki oddech. – Muszę przejąć
tron. – Kłamca popatrzył przez chwilę na brata. Położył mu rękę na ramieniu.
- La den
kaldeste av stjernene belyse sti**- Olbrzym pokręcił głową z lekkim uśmiechem.
- Du også***.
Liczę, że między naszymi królestwami zaistnieje pokój. – Loki kiwną głową.-
Bywaj… bracie.
- Żegnaj –
brunet patrzył jak Erri znika za drzwiami.
*
„Niech żyje
Król” – echo krzyku odbijało się od ścian lochu i uparcie powtarzało to samo.
Odyn chodził nerwowo po celi. Czyżby się pomylił co do Lokiego? To pytanie
dręczyło go nieustannie. Nie potrafił znaleźć na nie odpowiedzi. Wiwaty cichły
powoli, ale byłemu Królowi w głowie wciąż kołatało się: Niech żyje Król, Niech żyje
Król, Niech żyje Król… Ale czy to możliwe aby ten Kłamca i psotnik został
przyzwoitym władcą? Nie. Może…
*
- Daruj sobie
on nigdy tego nie zrobi – mruknął Thor. Loki obdarzył go lekceważącym
spojrzeniem i wbił wzrok w Odyna.
- Dobrze –
odezwał się były król – podpiszę akt abdykacji i przekażę ci tron Asgardu. – Na
ustach bruneta pojawił się szeroki uśmiech. Dał straży znak żeby rozkuli Odyna.
- Podjąłeś
rozsądną decyzję. – mrukną. Thor patrzył z niedowierzaniem na ojca, który
podpisywał dokument.
- Ale jak to? –
wyszeptał Gromowładny. Odyn spojrzał znacząco na Lokiego, ten tylko westchną.
- Dobrze już,
dobrze. Rozkuć go. – strażnicy wykonali rozkaz. Zielonooki usiadł na tronie.
- Kiedy
koronacja? – Kłamca spojrzał ze zdziwieniem na Odyn.
- Ja…
- Założyłeś już
koronę, ale wedle prawa nie jesteś jeszcze pełnoprawnym Królem. Kiedy
koronacja?
*
Odyn włożył na
głowę Lokiego koronę, po czym podał mu berło. Kłamca usiadł na tronie, sam nie
wierzył w to co się dzieje, nie wiedział dlaczego były Wszechojciec podpisał
akt abdykacji. Brunet miał wrażenie, że to tylko przepiękny sen i zaraz obudzi
się w celi. Ale tak się nie stało.
- W świetle
prawa i obyczajów Asgardu oto wasz nowy Król. – Po raz drugi mury pałacu
odbijały echo krzyków tłumu : Niech żyje Król! Niech żyje Król! Niech żyje Król!…
Ta dem*– Zabrać
ich
La den kaldeste
av stjernene belyse sti**– niech najzimniejsza z gwiazd oświetla ci drogę
Du også***-
Tobie również
Się po płakałam!!
OdpowiedzUsuńPiękneeee! Cudowne.. Początkowo myślałam, że ich (Thora i Odyna <3!) zabijesz, ale.. Wybrnęłaś z tego niesamowicie i inaczej xD!
Boskie, cudowne, świetnee!!
Kilka błędów dojrzałam, ale to na prv. in Fb Ci podam xD!!
Niech żyje król ]:)
UsuńTo było piękne i wciągające. Serio. Niesamowite, jak wiele wspaniałych pomysłów siedzi w Twojej głowie ^^ Nie mogę się doczekać następnego opowiadania (bo warto) i czekam na kontynuację "Poświęcenia"...
Viv
Och... Vivi ciągle przypominasz mi o 2 części "Poświęcenia" :D Cóż... na pewno coś uda mi się napisać XD...
Usuńpozdrawiam, Rox
Piekna historia, wzruszająca... Świetnie Ci to wszystko wyszło, niesamowicie kreujesz Lokiego, można się poryczeć. Chce się go przytulać, być koło niego, ehhh... słodkie marzenia.
OdpowiedzUsuńMasz duży talent, rozwijaj go dalej :) pozdrawiam.