sobota, 4 października 2014

Przepiękny sen

https://www.youtube.com/watch?v=NVt5yhZSvbc (zakochałam się w tej piosence *.*)
Widzicie ten przepiękny szablon? Na pewno widzicie. Szablon zrobiła dla mnie Kushina <3 za co bardzo jej dziękuję.  Szczerze nie jestem pewna czy to opowiadanie wyszło. Nie jestem pewna,bardzo proszę o komentarze :D 
_______________________

- Wybacz, bracie....

****** Loki siedział w oknie najwyższej wieży zamku, słońce powoli wschodziło. Kłamca obserwował jak królestwo budzi się do życia. Dziś na ulicach było cicho. Nie słychać było gwaru i radosnej muzyki. Nawet na rynku, wszyscy zachowywali się spokojnie. Na Wieczne Królestwo spłynęła żałoba. Tej nocy Królowa Frigg zmarła przy porodzie. Loki westchną cicho, kiedy dotarła do niego ta wieść miał ochotę zetrzeć w proch wszystko co było na około. Skończyło się na tym, że wypłakiwał się w ramię Thora, z którym wcześniej stoczył walkę niszcząc przy okazji parę posągów. Teraz było już lepiej, chociaż wciąż nie mógł uwierzyć, że Frigg, tak zdolna czarodziejka, tak odważna i wytrzymała kobieta, zmarła przy czymś tak błahym jak poród. No i był jeszcze Silfur. Kolejny przyrodni brat. Loki nawet na niego nie spojrzał. Nie za bardzo wiedział dlaczego. Bądź co bądź to że Frigg umarła nie było winą tego niemowlaka. Chociaż w pierwszej chwili właśnie takie odczucia towarzyszyły Kłamcy.
 Ktoś zaczął łomotać do drzwi.
- Loki!!! Otwórz, proszę. Nie możesz się ciągle zamykać!!! - Drewniane drzwi lekko przytłumiały krzyki Thora. Brunet westchną cicho
- Mówiłeś, żebym nie zamykał się w swoich komnatach. Nie zamknąłem się w nich.
- Loki! - w głosie gromowładnego słychać było narastającą irytację - Dobrze wiesz o co mi chodzi. Otwórz. - Kłamca pokręcił głową, "åpen" szepnął, zamek w drzwiach zatrzeszczał i po chwili Thor był już w środku.
- Bracie proszę. Nie zamykaj się. Mamy brata. Jeśli to nie jest w stanie przekonać cię żeby wyjść. To zważ na to, że matka nie chciałaby... - gromowładny przerwał widząc wściekłe spojrzenie szmaragdowych oczu. Brunet zszedł z parapetu i staną kilka centymetrów przed bratem. Po jego policzku spłynęła  łza.
- Nie możesz być pewien czego Ona by pragnęła. - wyszeptał i wyminął Thora. Nie wiedział gdzie dokładnie chce iść. Chciał być sam. Z dala od irytującego brata, a może nie, może chciał żeby ktoś się nim zajął, pocieszył, sam już nie wiedział. Był zagubiony. Wszystko wydawało się zamglone, oddalone. Ciemność spowijała wszystko wokół. Frigga zawsze była dla niego światłem. Pokazywała drogę. Dawała nadzieję. Teraz światło zgasło, a nadzieja prysła.

***** Kłamca stał na jednym z pałacowych balkonów. Nie miał odwagi stanąć, że wszystkimi. Po policzkach płynęły mu łzy. Patrzył jak strzała przeszywa nieboskłon, aby po chwili wbić się w dno łodzi i podpalić ją. Loki bardzo chciał pożegnać jakoś Frigg, pokazać wszystkim... właściwie co? Sam nie wiedział. Chciał uczynić tą ceremonię niezwykłą i niezapomniana. Zielonooki obserwował jak lampiony, świecąc jasno błękitnym światłem, wznoszą się do góry. Uśmiechną się smutno i szepną parę słów po staro nordycku. Lampiony na niebie zamigotały, a kolor ich światła zmienił się na zielony. Wszyscy zaczęli się obracać i patrzeć po sobie. Tylko jedna osoba wzniosła głowę do góry i spojrzał wprost na Lokiego. Był to nie kto inny jak - Odyn. Ich spojrzenia spotkały się na chwilę. Brunet odwrócił się i "uciekł" wgłąb pałacu. Przechodząc obok komnat Frigg usłyszał płacz dziecka. Pchną drzwi i wszedł do środka. W kołysce leżało niemowlę. Kłamca skrzywił się lekko, przekrzywił głowę i  przyjrzał się dziecku. Oczy koloru czystego srebra - zapewne oczom właśnie zawdzięczało imię. Silfur. Nagle na usta dziecka wpłyną uśmiech, zaczęło się śmiać.
- I co się cieszysz!? - warkną Loki.
- To niczyja wina, a na pewno nie jego. - Do komnaty wszedł Odyn. Zielonooki odwrócił się gwałtownie, na widok Wszechojca zmrużył oczy
- Zdaję sobie z tego sprawę - mrukną.
- To dobrze - Król oparł się o kołyskę - jest magiem - Kłamca uniósł lekko brwi
- To było do przewidzenia - szepną i skierował się do wyjścia

****** Silfur wyrósł na przystojnego, wysokiego młodzieńca o niemal białych włosach i przepięknych srebrzystych oczach. Te srebrne oczy towarzyszyły Kłamcy od kiedy Silfur nauczył się chodzić. Jak na złość nigdy nie chciały się odczepić. Lokiego najpierw to irytowało, ale kiedy chłopak podrósł stał się nawet ciekawy towarzyszem rozmów. Szczególnie, że był magiem. Po za tym Silfur był też sprytnym manipulatorem. Nikt nie potrafił mu niczego odmówić, wystarczyło jedno spojrzenie tych srebrzystych oczu. Kłamca obawiał się, że kiedy chłopak dowie się, że nie do końca są braćmi to odwróci się od niego. Ale kiedy postanowił mu to uświadomić, Silfur pokręcił głową i oznajmił, że nieważne bez względu na wszystko są braćmi i nic nigdy tego nie zmieni. Co prawda Thor mówił to samo, ale brunet chował do niego zbyt wiele urazy żeby tak po prostu mu uwierzyć i zapomnieć.
Chyba tylko dzięki Silfurowi Kłamca nie oszalał. Zdarzały się takie dni kiedy Loki zamykał się w komnatach, potrafił tam siedzieć przez kilka dni. Nikt nie był wstanie go stamtąd wyciągnąć, do czasu... do czasu kiedy najmłodszy z książąt nauczył się podstawowego zaklęcia przenikania. Nawet najbardziej obrazowe groźby nie zdołały przekonać srebrnookiego aby przestał naruszać przestrzeń osobistą Kłamcy.

******
Mijały lata, a Kłamca coraz gorzej sobie radził. Nie potrafił już tak dobrze panować nad emocjami. Tak naprawdę nikt oprócz Silfura tego nie wiedział. Loki nie był zbyt rozmowny, szczególnie jeśli chodziło o mówienie o sobie. Nawet srebronooki miał trudności żeby wyciągnąć od niego co się dzieje. Potem...potem było tylko gorzej. Można było myśleć, że kłamca zatracił umiejętność odróżniania dobra i zła, ale to nie była prawda. Loki bardzo dobrze wiedział co robi i jakie będą tego konsekwencje. Nie wiedział dlaczego to robi. Był bogiem chaosu i zniszczenia. Bardzo długo oddalał od siebie ten przydomek. Frigg mu w tym pomagała, pokazywała że to zła droga. Jednak kiedy ona odeszła Kłamca nie mógł już opierać się ciemności. Pragnął chaosu i zniszczenia. Takie przeznaczenie plotły mu Norny, nie mógł tego zmienić , a może nie potrafił? Ale w końcu stoczył się. Nie było już światła, które pokazałoby mu inną drogę. Kiedy spadł z Bifrostu poznał stworzenia bezwzględne i złe. Ogarną go mrok. W Asgardzie miał Silfura tutaj była tylko strach i ciemności. Loki stał się maszyną do siania chaosu. Niszczył wszystko na swojej drodze. Stał się kimś kim można było łatwo manipulować. Dostrzegł to Thanos, wskazał Kłamcy cel i dostarczył środków. Midgard. Nowy  Jork zamienił się w istne piekło. Avengersi walczyli dzielnie, ale pojawiali się następni przeciwnicy. Thor wiele razy próbował nawiązać kontakt z Lokim. Nie udało się, brunet nic nie pamiętał, miał tylko jeden cel nic innego się nie liczyło, nic nie mogło go zatrzymać. 
****
Zielonooki upadł z impetem na dach Stark Tower. 
- Loki, proszę cię... - z ust Kłamcy wydobył się śmiech godny psychopaty. Podniósł się z ziemi. Jego oczy nie miały źrenic całe świeciły zielenią. 
- Nie zdołasz mnie pokonać synu Odyn nie zatrzymasz mnie, nic nie zdoła mnie zatrzymać. Nagle coś odrzuciło ich obu do tyłu. powietrze zafalowała kolorami. Na środku stał Silfur. Chłopak rozejrzał się dookoła. W jego stronę poleciał impuls magiczny wysłany przez Lokiego. Srebrnooki szybko przteleportował się przed Kłamcę i złapał go za nadgarstki. 
- Loki...pamiętasz mnie? - brunet przechylił lekko głowę, przyglądał się przez chwilę Silfurowi. Oczy Lokiego zaczęły wracać do normalności. Brunet popatrzył się na brata, potem rozejrzał się dookoła. w jego oczach widać było przerażenie. Kiedy Silfur go puścił, Kłamca podszedł do krawędzi wieży. Po policzkach płynęły mu łzy. 
- Co ja zrobiłem... - wyszeptał
- Nie byłeś sobą, Loki. Wracajmy do Asgardu, proszę... - Kłamca odwrócił się Silfura i pokręcił głową.
- Nie, ja... ja to znów zrobię. To już nie zależy ode mnie. Nie mogę nic na to poradzić - jego oczy znów lekko pokryły się zieloną mgiełką. - nie mogę nic zrobić - powtórzył szeptem i spojrzał w dól na ulicę. "Możesz" podpowiedziała mu podświadomość. Brunet zacisną oczy i spojrzał na Thora, zrozumieli się bez słów. Obaj wiedzieli że nie da się tego rozwiązać. Gromowładny pokręcił głową, Kłamca przeniósł wzrok na Silfura. 
- Wybacz, bracie. - powiedział i zrobił krok do tyłu. Spadał. Zdążył już tylko usłyszeć krzyk dwóch braci. Poczuł uderzenie w bruk , przed oczami miał już tylko mrok. 
*****
Silfur wpadł do komnat Odyna.
- Ojcze widziałeś może Lokiego? - Wszechojciec otaksował syna spojrzeniem pełnym dezaprobaty
- Po pierwsze Silfurze powinieneś zapukać - powiedział spokojnie. Młody książę wywrócił w odpowiedzi oczami.- Po drugie... nie, nie wiedziałem go dzisiaj. Zapytaj Heimdalla, może on... - wypowiedź przewało mu pukanie do drzwi. Po chwili w drzwiach stał Gran - medyk nadworny, ale również mag i przyjaciel Lokiego.
- Panie - skłonił się Gran. Zanim Wszechojciec zdążył odpowiedzieć, odezwał się Silfur
- Gran? Wiesz może gdzie jest mój brat? - medyk odwrócił się gwałtownie i zmrużył oczy
- Który? - książę uśmiechną się lekko
- Thora raczej łatwo znaleźć.
- Cóż kiedy ostatnio go wiedziałem to usiłowałem go przekonać żeby nie zamykał się w komnacie, ale sam wiesz że on mnie nie słucha. - Silfur westchną ciężko i po chwili rozpłyną się w powietrzu
 Pojawił się na środku komnaty Lokiego.
Kłamca leżał na podłodze przy oknie wpatrzony w sufit. Kiedy spostrzegł białowłosego, westchną cicho
- Czy wszyscy uparli się dziś, żeby mnie prześladować? - młody książę staną nad nim
- Nikt cię nie prześladuje. Wstawaj, nie będziesz tak leżeć cały dzień. - Loki wydał z siebie niezadowolony pomruk
- A chcesz się założyć? - Kłamca poczuł jak coś w niego uderza. Miał wrażenie, że jak zaraz nie wstanie to się udusi. Podniósł się do siadu, zmrużył oczy widząc triumfalny uśmiech Silfura. - Widzę, że nauczyłeś się nowego zaklęcia - wycharczał.
- Owszem. Jak widać jest bardzo przyda... - nie dokończył. Wylądował na przeciwległe ścianie. Kłamca tarzał się na podłodze ze śmiechu.
- Szkoda, że nie widzisz swojej miny. - Loki wstał i podał Silfurowi rękę, ale ten rzucił się na niego i obaj przewrócili się na łóżko. Kłamca skończył pokonany.
- Czy tak nie jest lepiej? - usłyszał nad sobą głos Silfura. Zielonooki uśmiechną się lekko i przytulił brata.
- Wygrałeś - szepną.
*********
Silfur obudził się ze łzami w oczach. To był piękny sen. 
________________________
TA- DA!!!! :D 

10 komentarzy:

  1. Ojaaaaaaaaaaaaaa!! Słodkie, tylko jest kilka błędów. Ogólnie jest fajne tylko czemu to nie jest yaoi?! T_T!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo bardzo rzadko pisze yaoi... :D Błędy tak no cóż czasami coś mi umknie. Dziękuję za komentarz.
      pozdrawiam, Rox

      Usuń
  2. Przyjemne dreszcze, czasem łzy w oczach, czasem uśmiechy...
    Och, to było prze boskie! Takie piękne, oryginalne. Czytało się bardzo przyjemnie mimo tych paru błędów i mam ochotę przeczytać to again :)
    Silfur... Gdyby udało mu się naprowadzić Lokiego...
    Jesteś niesamowita ;)

    Pozdrawiam,
    Viv

    PS Czy może kontynuowanie "Poświęcenia" jest aktualne i możliwe?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D Dziękuję <3 Jeśli chodzi o "Poświęcenie" to tak cały czas nad tym pracuję, ale sama rozumiesz to nie takie proste :) Staram się napisać. Mogę zdradzić tyle, że być może "Poświęcenie" będzie składać się z 3 części ale będziecie musieli trochę na nie poczekać. Nie zapomniałam o tym :D Mam już zarys drugiej części ale muszę to jeszcze dopracować no i napisać, a mam teraz jeszcze szkołę także szybko tu się nie pojawi za co przepraszam... Może zrobię Ci prezent gwiazdkowy :D Chociaż sama chciałabym aby było to wcześniej.
      pozdrawiam, Rox

      Usuń
    2. Naprawdę? Ojej! Tak się cieszę :D Tak się zakochałam w Lokim i Narfim, że nie wiem. Czytałam "Poświęcenie" kilka (naście) razy ^^ Zawsze do niego wracam i ponownie rozkoszuję się historią, gdy mam jakiś gorszy dzień :)
      Ten o Silfurze na razie czytałam 3 razy, ale liczba ulegnie zmianom ;)
      Czekam więc z niecierpliwością i życzę weny oraz powodzenia w szkole ;)
      Pozdrawiam,
      Viv

      Usuń
    3. :D cieszę się, że aż ta podobają Ci się moje opowiadania. Ale tak jak uprzedzałam nie będzie to szybko. Możliwe iż nie wyrobię się do świąt, ale zapewniam Cię, że nie zapomnę :)
      pozdrawiam, Rox

      Usuń
  3. Historia świetna, porwała mnie od poczatku. Loki jest tu niesamowity, zresztą nie tylko tu, on wszędzie jest niesamowity. ^^ te uderzenie o bruk złamało mi serce....
    No Silfur, dobrze wykreowany, intrygujący z pięknymi srebrnymi oczami. Ah... :-) wyobrazilam sobie te spojrzenie.
    Jeszcze targają mną emocje. To było piękne. :-) gratulacje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3 Nie byłam przekonana co do tego opowiadania, ale Wasze komentarze mnie przekonały. Jeszcze raz dziękuję :D
      pozdrawiam, Rox

      Usuń
  4. Na początek pozwolę sobie napomknąć, że nie miałam pojęcia, że jest aż tak dużo blogów o takiej tematyce... no po prostu raj na ziemi! :-)
    Po drugie, to masz nową czytelniczkę (tak, tak, witam, Soie jestem) i w końcu po trzecie - WOW, czyli wielki, odjazdowy wpis.
    Loki jest u cb dopracowany nawet w najmniejszym stopniu i nie musiałabym oglądać "Thora", aby go poznać i (oczywiście) polubić.
    Masz też świetne opisy, zarówno wydarzeń, postaci, jak i przeżyć.
    Czapki z głów, żałuję, że nie wpadłam na tego bloga szybciej.
    Pozdrawiam i weny życzę,
    Soie
    krolewska-tajemnica.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Cię <3 Nawet nie wiesz jak się cieszę że tu jesteś każdy komentarz to dla mnie ogromna radość, a kiedy zobaczyłam, że mam nową czytelniczkę dosłownie skakałam ze szczęścia. Dziękuję za pozytywny komentarz i za wenę przyda się. Na Twojego bloga postaram się zajrzeć w najbliższym czasie :D
      pozdrawiam, Rox

      Usuń